Na niecodzienne znalezisko żołnierze WOT natrafili, sprzątając przy wale przeciwpowodziowym, na drodze między Stroniem Śląskim a Lądkiem-Zdrojem. Znaleźli foliowy worek, w środku którego było 10 tys. euro.
Trzy tygodnie po powodzi, która zniszczyła dolnośląskie miejscowości, samorządowcy nadal zmagają się z jej skutkami. Trwa sprzątanie i usuwanie śmieci.
Część poszkodowanych przez powódź gmin nie dostała pieniędzy od państwa na usuwanie skutków powodzi. Nie mają za co wywodzić hałd toksycznych śmieci. MSWiA nie odpowiada na pytania, dlaczego tak się dzieje.
- Wody Polskie to jest instytucja, której tak naprawdę nie ma. Oni wiedzą tylko jak kary nakładać - mówi burmistrzyni zalanego Barda, Marta Ptasińska.
Mocne słowa padły podczas sesji nadzwyczajnej w Świdnicy. Poseł Koalicji Obywatelskiej, Marek Chmielewski krytycznie wypowiedział się o działaniu polskich instytucji podczas wrześniowej powodzi.
Policjanci zatrzymali w Bardzie trzech mężczyzn usiłujących ukraść dary dla powodzian. Rząd wykorzystuje 24-godzinne sądy do walki z powodziowym szabrownictwem, więc mężczyźni od razu zostali skazani.
Gmina Marcinowice od lat potrzebuje zbiornika retencyjnego. Wody Polskie stworzyły już nawet dokumentację, ale przez opóźnienia straciła ważność. Tegoroczne straty powodziowe szacuje się na prawie 20 mln zł.
Niektóre dolnośląskie atrakcje turystyczne, hotele, pensjonaty i lokale gastronomiczne wznawiają działalność po wrześniowej powodzi. Część z nich przez ostatnie dni karmiła wolontariuszy, służby i powodzian, inne chcą przeznaczyć dochód na pomoc poszkodowanym. - Potrzebujemy turystów - mówią zwłaszcza w Kotlinie Kłodzkiej.
Wolontariusze wydawali powodzianom po kilkaset ciepłych posiłków dziennie, ale po blisko dwóch tygodniach mówią "dość". Kto przejmie pałeczkę?
W 2019 roku eksperci zaproponowali budowę nowych zbiorników przeciwpowodziowych w Kotlinie Kłodzkiej. Gdyby powstały, mogłyby uratować Stronie Śląskie i Lądek-Zdrój przed dramatem, który rozegrał się tu w niedzielę 15 września.
Każdy przyłapany będzie potraktowany naprawdę bezwzględnie. W sytuacji, w której znaleźli się powodzianie, występowanie przeciwko ich mieniu, okradanie ich mieszkań jest przestępstwem wyjątkowo ohydnym - zapowiadał premier Donald Tusk. Teraz sprawcy złapani na kradzieży przez policję są szybko doprowadzani przed sąd.
140 budynków w Stroniu Śląskim zostało wyłączonych z użytkowania przez pracujących na miejscu strażaków. Szef sztabów kryzysowych w Lądku-Zdroju i Stroniu Śląskim apeluje, by nie wchodzić do takich domów.
Prokuratura zdecydowała o wszczęciu śledztwa w sprawie pękniętej tamy na Morawce w Stroniu Śląskim. Konstrukcję obejrzą biegli.
Dlaczego 13 września okłamał pan Polaków, że nie ma powodów do paniki? - krzyczał poseł PiS Przemysław Czarnek do Donalda Tuska podczas sejmowej debaty na temat powodzi. Chciał może, by Tusk zawołał: "Od powietrza, głodu, ognia i wojny...", najlepiej po niemiecku.
Nie interesuje mnie co się z panem stanie. Nie jestem opieką społeczną - tak prezes Poczty Polskiej miał powiedzieć mieszkańcom, którzy się obawiają eksmisji z zalanego budynku pocztowego w Lądku-Zdroju. Spółka zapewnia jednak, że w sytuacji kryzysu powodziowego nie zamierza przeprowadzać żadnych zmian lokatorskich.
Na terenie powiatów kłodzkiego i nyskiego, podczas sprzątania okolicy po powodzi, znalezione zostały dwa ciała. Policja informuje, że może to być ósma i dziewiąta ofiara powodzi.
Kierownictwo Wódy Polskich za czasów PiS zrezygnowało z rozmów z lokalnymi społecznościami na temat budowy zbiorników, kanałów, polderów w Kotlinie Kłodzkiej. Trzeba do tego wrócić, bo przecież powodzie też wrócą. A nie możemy bez końca podnosić wałów, musimy zatrzymywać wodę jak najbliżej miejsca, gdzie spada - mówi prof. Janusz Zaleski, pomysłodawca zbiornika Racibórz.
Informacje potwierdzające pęknięcie tamy spływały do nas z opóźnieniem. Utraciliśmy łączność z Wodami Polskimi i z powiatowym sztabem zarządzania kryzysowego. Ewakuację ludzi można było przeprowadzić wcześniej, ale do tego potrzebne były dane, których nie miałem - mówi Dariusz Chromiec, burmistrz Stronia Śląskiego.
- Zabezpieczenie oczyszczalni ścieków przed powodzią błyskawiczną o takiej skali jest bardzo trudne, wręcz niemożliwe - mówi dr inż. Stanisław Miodoński z Wydziału Inżynierii Środowiska Politechniki Wrocławskiej.
Premier Donald Tusk rozpoczął posiedzenie sztabu kryzysowego we Wrocławiu. Rząd pracuje nad specustawą, która ma pomóc w likwidacji skutków powodzi na południu Polski.
Brak inwestycji przeciwpowodziowych spowodował, że mamy do czynienia z tak wielką tragedią - mówi o skutkach powodzi prezes NIK Marian Banaś. "Wyborcza" ustaliła, że zakres niezrealizowanych prac w czasach rządów PiS, jest porażający. Wiele inwestycji miało się zakończyć w minionym roku, ale terminy ciągle przesuwano.
Internauci często oskarżają leśników o masową wycinkę drzew, co mogło mieć wpływ na potężne zniszczenia, jakie spowodowała powódź. - Takiej ilości wody, jaka spadła na Dolnym Śląsku, nie zatrzymałby żaden las - ripostuje Anna Choszcz-Sendrowska, rzeczniczka prasowa Lasów Państwowych.
Dzieci z zalanych przez powódź gmin południa Dolnego Śląska wyjadą na kolonie. Pierwsza grupa z Kłodzka już jest w Sopocie.
Nadmierny ruch w miejscach zniszczonych przez żywioł może utrudniać odbudowę po powodzi. Samorządowcy stworzyli specjalne huby, w których można zostawić dary, które trafią tam, gdzie są najbardziej potrzebne.
Miał 8 cm średnicy i 25 cm długości. Był silnie skorodowany, pochodził najprawdopodobniej z czasów II wojny światowej.
Mateusz i Rafał muszą zacząć od nowa. Gdy pękła tama, woda zalewająca Stronie Śląskie, zniszczyła ich restaurację i pensjonat.
- W Stroniu Śląskim, zresztą tak jak w Lądku-Zdroju, wszystkie instalacje komunalne są zniszczone. Nasze działania skupiają się na ich odtworzeniu. Prace trwają - powiedział nadbrygadier Michał Kamieniecki z PSP, który przejął zarządzanie kryzysowe w tych miastach.
- Informację o tym, że zbiornik w Stroniu Śląskim pękł, dostałem od dziennikarzy - mówi burmistrz Kłodzka Michał Piszko. - Nie było żadnych oficjalnych komunikatów. Nie mieliśmy szans się przygotować.
Niewielkie Pszenno położone pod Świdnicą na trasie do Wrocławia przez trzy dni było pod wodą. - Wszyscy zajmują się Kłodzkiem i Wrocławiem, a o takich jak my nikt nie wspomina - mówią mieszkańcy wsi pogodzeni z losem po przegranej walce z żywiołem.
Niespodziewany zrzut wody ze zbiornika w Mietkowie mógł zalać dwa wrocławskie osiedla. Prezes Wód Polskich całą winę za zdarzenie zrzuciła na Tauron, ale samorządowcy z powiatu świdnickiego mają odmienne zdanie i protestują.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.