Moja pierwsza wyobrażeniowa przyjaciółka miała na imię Helga, jak mówiło się pogardliwie na każdą Niemkę, która tu została po wojnie. Siedziałam z nią w poniemieckiej szafie i jadłyśmy cukier z worka, który moja babcia przechowywała na wypadek kolejnej wojny - mówi pisarka Joanna Bator.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.