W cyklu „Wałbrzych Jest Kobietą" przedstawiamy dziś Marię Romańską, lekarkę hematolożkę z ponad 40-letnim stażem pracy w szpitalu im. A. Sokołowskiego, pionierkę i współtwórczynię oddziału hematologii, od 10 lat radną i przewodniczącą Rady Miejskiej w Wałbrzychu. Oraz Magdalenę Stefańską, wieloletnią pracowniczkę, a od kilku lat dyrektorkę Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wałbrzychu, która zaraża innych pozytywną energią.
Już w pierwszej klasie liceum, gdy z całą klasą przyglądali się wmurowywaniu kamienia węgielnego pod budowę szpitala górniczego w Wałbrzychu, przeszło jej przez myśl, że chciałaby zostać lekarzem. - Ale z taką nieśmiałością o tym myślałam, bo wiedziałam, że to zawód dla wybranej grupy ludzi – opowiada Maria Romańska. Wcześniej chciała być astronautką, ponieważ czytała Lema. A jej konkretny plan na życie skrystalizował się na studiach. - Bardzo spodobała mi się hematologia. Zawsze pociągało mnie to, co trudne – wspomina.
Przez wiele lat była jedynym hematologiem w Specjalistycznym Szpitalu im. A. Sokołowskiego w Wałbrzychu. W 1991 roku przyjęła pierwszych pacjentów w poradni hematologicznej. - Widziałam, że liczba osób chorych przez kolejne lata systematycznie pnie się w górę. Początki ich leczenia w Wałbrzychu były tak trudne, że mogłabym o tym napisać książkę, ale nie chcę już dziś do tego wracać. Początkowo pacjentów było kilkudziesięciu do stu rocznie, a ta cyfra podwajała się w tempie niewiarygodnym – relacjonuje. - Wrocław czy Legnica nie były w stanie tych pacjentów przejąć. Długo byłam odosobniona i sama z tym problemem.
Brakowało przede wszystkim specjalistów z jej dziedziny. W 1990 roku Romańska otrzymała pozwolenie na prowadzenie tzw. łóżek hematologicznych na oddziale chorób wewnętrznych, gdzie opiekowała się początkowo zarówno pacjentami onkologicznymi, jak i hematologicznymi. - Do czasu, gdy przyszły koleżanki ze specjalizacją z onkologii klinicznej – opowiada lekarka.
W 2003 roku udało się utworzyć oddział onkologiczny, którym kierowała przez pierwszych siedem lat. Dzięki wieloletnim staraniom i wsparciu ówczesnej dyrekcji w 2019 roku w szpitalu powstał oddział hematologii. W 2014 roku Romańska przeszła na emeryturę, ale nadal pracuje w szpitalu, cały czas opiekując się pacjentami hematologicznymi. Podkreśla, że dzięki prof. Aleksandrze Butrym z Wrocławia, która kieruje obecnie oddziałem hematologii, reprezentuje on dziś poziom kliniczny, czemu przygląda się z radością i poczuciem spełnienia swoich zawodowych marzeń.
- Dla pacjentów będę robiła nadal to, co robię - będę ich leczyć – podkreśla Romańska. - Choć nie jestem już osobą decydującą o losach oddziału, to wierzę, że on tutaj zostanie i będzie mógł dalej się rozwijać.
„Nie czuję się urzędniczką" - mówi Magdalena Stefańska, od 20 lat pracująca w wałbrzyskim Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. Otwarta i bezpośrednia, emanuje pozytywną energią.
Podkreśla, że cały czas – pracując na różnych stanowiskach w MOPS-ie - stara się być uważna na ludzi i nie dawać im gotowych rozwiązań. - Rozwiązania tkwią w nas samych, tylko trzeba je dostrzec – mówi.
Największy komplement, jaki usłyszała, to słowa wiceprezydentki Wałbrzycha Sylwii Bielawskiej, odpowiedzialnej m.in. za sprawy społeczne, z którą często współpracuje. - „Jak Stefańska daje radę, to ja też mogę".
Zaczynała pracę w MOPS-ie jako stażystka, w trudnym okresie po upadku kopalń i związanego z nimi przemysłu. Wtedy pomoc polegała głównie na udzielaniu finansowego wsparcia osobom bezrobotnym. - Dziś – za sprawą moją i moich poprzedników, to się bardzo zmieniło – podkreśla dyrektorka ośrodka. - Stawiamy klienta w roli partnera i pokazujemy, co on sam może dla siebie zrobić. To jest bardzo trudne, ale przynosi bardziej długofalowe efekty.
Stefańska ma za sobą m.in. 10 lat pracy w tak zwanym terenie, przez pewien czas prowadziła też świetlicę środowiskową, wymyślając rozmaite aktywności dla dzieci i młodzieży. Od kilku lat kieruje kilkusetosobowym zespołem „pomagaczy". - Tak tutaj o sobie mówimy - wyjaśnia. W zespole mamy pracowników socjalnych, psychologów, asystentów rodziny – wylicza i podkreśla, że sama nadal mówi o sobie „pomagaczka" - stanowisko dyrektorki niczego tu nie zmieniło.
Uważa, że w jej pracy ważna jest m.in. elastyczność i kreatywność. - Oczywiście przestrzegamy przepisów, ale ich przestrzeganie nie ogranicza naszej kreatywności ani tego, że zawsze staramy się zobaczyć trochę szerzej i trochę dalej – zaznacza.
Jednym z przykładów takiego „szycia na miarę" i umiejętnego dostosowania się do sytuacji trudnej była inicjatywa, z którą wyszli podczas lockdownu w marcu 2020 roku. - Ruszyliśmy z pomocą zakupową i powstała grupa nieformalna o nazwie #Przyjaciele z Wałbrzycha. Stworzyło się ogromne przedsięwzięcie, w pomoc zaangażowali się m.in. przedsiębiorcy, radni, organizacje pozarządowe, skupiliśmy wokół siebie 80 wolontariuszy, którzy nadal są aktywni, i to wsparcie nadal się toczy. Jako jedni z pierwszych zaczęliśmy też rozdawać darmowe maseczki seniorom, w czym pomogła nam współpracująca z nami spółdzielnia socjalna, która te maseczki szyła – opowiada Stefańska.
Niektórzy politycy, a nawet samorządowcy, bywają mocno oderwani rzeczywistości. Maria Romańska – przeciwnie - cały czas mocno w niej tkwi.
Zasłużona hematolożka w 2011 roku zdecydowała się zaangażować w pracę w samorządzie – została radną i przewodniczącą rady miasta. - Pomyślałam, że w ten sposób mogę zrobić coś dobrego dla miasta. Znałam prezydenta doktora Szełemeja z pracy w szpitalu. Naszą cechą wspólną nie był idealizm, a zwykłe poczucie odpowiedzialności za miasto, które po zamknięciu kopalń każdego dnia coraz mocniej upadało. Pomyślałam, że wspólnymi siłami dźwigniemy je z upadku – wspomina.
Początkowo nie mieli pieniędzy na rewitalizację, odnawianie kamienic i na budowę nowych mieszkań komunalnych, by zapewnić mieszkańcom godne warunki życia. - A najbardziej nie mogliśmy patrzeć na to, jak ludzie żyją w budynkach zagrzybionych, zniszczonych, bez niezbędnej infrastruktury. Miałam okazję widzieć to wielokrotnie, do bólu - jako lekarz pracowałam m.in. jako konsultantka w ZUS – opowiada Romańska.
Dlatego wśród najbardziej kluczowych spraw, jakimi zajmowała się w ciągu ostatnich 10 lat rada miejska pod jej przewodnictwem, wymienia m.in. odzyskanie grodzkości przez Wałbrzych - dzięki desperacji prezydenta Szełemeja - z czym wiążą się zupełnie inne profity finansowe i inne postrzeganie miasta.
- Od początku myślałam też o tym, że skoro nie ma kopalń, ale jest tyle możliwości turystycznych, bo Wałbrzych jest miastem pięknie położonym, to powinniśmy pójść w tę stronę. Taki sam punkt widzenia miał prezydent i radni. Dlatego dziś Wałbrzych wygląda zupełnie inaczej niż kilkanaście lat temu – zauważa Romańska. - Najbardziej cieszy mnie to, że ruszyły instytucje kultury, Stara Kopalnia, Zamek Książ, Palmiarnia – wylicza. - Wielką bolączką był brak obwodnicy, którą teraz będziemy mieli.
Wreszcie, po kilku latach mogli zająć się także budową nowych mieszkań komunalnych i stworzyć mieszkańcom godne warunki do życia, co Maria Romańska uważa za jedno z najważniejszych celów, jakie udało się osiągnąć.
Podkreśla, że zawsze jest w pierwszej kolejności lekarzem. - Gdybym kiedykolwiek miała wybór: pójść do szpitala czy zostać w urzędzie, to zawsze wybrałabym szpital.
Doświadczenie ze szpitala w pracy samorządowca bardzo się jednak przydaje: - Praca lekarza powoduje, że punkt widzenia jest trochę inny. Pracując w szpitalu, nauczyłam się cierpliwości, empatii, która mi bardzo pomaga, ale też opanowania, decyzyjności i szybkości działania. W szpitalu na co dzień podejmujemy wiele trudnych i odpowiedzialnych decyzji, a ja przepracowałam też 25 lat na izbie przyjęć – podkreśla przewodnicząca i dodaje, że ma już także plan na przyszłość. - Kiedy będę już prawdziwą seniorką, odejdę ze szpitala i rady miasta, to będę dalej aktywna w istniejącym już zespole seniorów doradzającym prezydentowi, żeby wałbrzyszanom starszym wiekiem działo się w naszym mieście dobrze. I to już mi się podoba!
Otwartość na współpracę ze spółdzielniami socjalnymi jest podejściem innowacyjnym, które na pewno wyróżnia wałbrzyski MOPS. - Działają u nas trzy takie firmy i spółdzielnie, które współtworzyliśmy. Ich istotą jest to, że pracują tam nasi klienci, my aktywnie ich angażujemy w tę pracę – mówi Magdalena Stefańska.
Ma to także swój drugi poziom: spółdzielnie aktywnie realizują usługi MOPS. - Jako jedni z pierwszych stworzyliśmy mieszkania chronione. Mamy obecnie siedem takich mieszkań dla 23 osób z niepełnosprawnościami – wylicza dyrektorka.
Co ciekawe i wyróżniające Wałbrzych, mieszkania znajdują się w Centrum Wsparcia - jest to jeden duży, kompleksowy budynek na Piaskowej Górze. Znajduje się w nim także schronisko dla kobiet, ośrodek interwencji kryzysowej, mieszkają tam osoby bezdomne. - I tym osobom dajemy szansę na pracę w tej spółdzielni – mówi szefowa MOPS-u.
Opowiada, że mają sporo historii z happy endem. Jednym z przykładów jest kobieta, która wyszła z uzależnienia, wcześniej miała problemy mieszkaniowe i problemy z dziećmi, wspierał ją m.in. asystent rodziny, ale także organizacje pozarządowe. Dziś ma mieszkanie od gminy i prowadzi działalność społeczną.
Na jedno ze spotkań ze współpracownikami Stefańska przynosi łopatę i grabie. Chodzi jej o unaocznienie sprawczości i tego, że projekty – np. projekty unijne – to nic innego jak narzędzie pracy. - Za pomocą każdego takiego projektu zmieniamy rzeczywistość. On ma nam do tego służyć – wyjaśnia dyrektorka.
Dodaje: - Nie wypala się ten, kto nigdy nie płonął. Może być tak, że osoba z pasją i zaangażowaniem będzie traciła tę moc. Mądrzy ludzie nauczyli mnie, żeby nie skupiać się tylko na deficytach, ludzkich dramatach. Gdybyśmy tylko na tym się skupiali, to praca byłaby bardzo trudna.
Jej ważnym obecnie zadaniem jest więc także motywowanie do pracy pozostałych członków zespołu: bycie kimś w rodzaju latarnika, który „zapala" współpracowników i pokazuje im, że to, co robią, ma sens. - Uwrażliwiam ich na zasoby, często mówię o osiągnięciach, nawet drobnych. Wtedy oni z podobnym nastawieniem pracują z klientem. Najlepiej, kiedy ten przykład idzie z góry – kończy dyrektorka.
Wiceprezydentka, skarbniczka, sekretarzyni, przewodnicząca i wiceprzewodnicząca rady miejskiej, prezeski i dyrektorki wielu instytucji i placówek w mieście, a także biur i jednostek urzędu miasta – Wałbrzych wyróżnia się tym, że wiele ważnych funkcji sprawują tutaj kobiety.
Miasto ma także swoje reprezentantki w Sejmie i w Senacie, działają tu aktywne przedstawicielki świata biznesu oraz szerokie grono aktywistek społecznych. To kobiety, które sprawdzają się w swoich działaniach dzięki takim cechom, jak pracowitość, przedsiębiorczość, odpowiedzialność, siła przebicia. Są odważne, nie boją się mierzyć się z trudnymi wyzwaniami i mogą stać się inspiracją dla kolejnych pokoleń młodych kobiet.
Akcję organizujemy wspólnie z miastem Wałbrzych i Zamkiem Książ. Jej pomysłodawczynią jest wiceprezydentka Wałbrzycha Sylwia Bielawska, która podkreśla, że kobiety z Wałbrzycha są także wyjątkowo solidarne. – W tym niegdyś górniczym mieście, dziś odmienionym i pod wieloma względami prekursorskim, po wojnie na nowo trzeba było budować życie w każdym niemalże wymiarze. Dlatego też kobiety zawsze działały tu razem, nawzajem się wspierały, budowały porozumienie i niejednokrotnie dawały dowody tolerancji.
Rok 2021 w Wałbrzychu oficjalnie ogłoszono Rokiem Kobiet.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze