Kpt. Albert Kościński oraz jego pies Orion uczestniczyli w akcji ratowniczej po trzęsieniu ziemi w Turcji. - To było niewielkie miasto, około 70 tysięcy mieszkańców. Kompletnie zrujnowane - wspomina strażak.
- Jak wygląda zawalony budynek, każdy jest w stanie sobie wyobrazić. Ale jak wygląda 30 zawalonych budynków, w których mieszkało od 100 do 200 osób w każdym, to ta skala i ogrom zniszczeń porażały. Ludzie drapali, pukali, krzyczeli, żeby dać znak, że żyją - opowiadają strażacy z Wałbrzycha i Wrocławia, którzy pomagali ofiarom trzęsienia ziemi w Turcji.
Trzęsienie ziemi w Turcji. Dwóch funkcjonariuszy z Wałbrzycha i lekarka z Wrocławia oraz dwa psy wraz z Polską Ciężką Grupą Poszukiwawczo-Ratowniczą HUSAR w nocy dotarli do Turcji.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.