Komisja szpitala w Wałbrzychu, która badała sprawę molestowania seksualnego podwładnej przez lekarza, uważa, że zeznanie kobiety to za słaby dowód. Teraz będzie musiała ocenić zeznanie kolejnej ofiary.
Julittę Kurzej pogryzły wieczorem meszki. Noga bardzo spuchła, a ból był na tyle silny, że w nocy zdecydowała się pojechać po pomoc do szpitala w Wałbrzychu. Od lekarza miała usłyszeć: "Następnym razem trzeba się pier...ąć w czoło, żeby z taką pierdołą przyjeżdżać przed 1 w nocy"
"Kłamstwem jest, jakoby lekarz odszedł od operowanej pacjentki, a zabieg dokończyła pielęgniarka-instrumentariuszka" - czytamy w oświadczeniu Specjalistycznego Szpitala im. dra A. Sokołowskiego w Wałbrzychu z poniedziałku, 15 listopada. Nikt go jednak nie podpisał.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.